Odkąd...

Odkąd zostałam matką nie mogę oglądać filmów,
 w których dzieje się krzywda dzieciom...
Nie mogę o tym czytać, tego słuchać,
 jestem prawie pewna, że macie tak samo.
Zdarza mi się jednak coraz częściej widzieć jak dorośli krzyczą na dzieci,
 mówią przykre rzeczy .
Spotykam się z tym w sklepie, na poczcie, w autobusie, na ulicy.
 Słyszę to, gdy spaceruję po osiedlu..
Robią to kobiety, mężczyźni, starsi i młodzi...
Rodzi się pytanie co ja robę wtedy?
 Oj chciałabym napisać, że interweniuje, ale prawda jest taka,
 że po za wymownym spojrzeniem nie robię nic więcej.
 Dlaczego?
Otóż nie wiem jak interweniować, bo kim ja jestem by pouczać?
A może po prostu boję się odpowiedzialności, bo jak już zareaguję,
 to nie będę mogła odwrócić głowy i odejść....
Ostatnio w pracy miałam przyjemność rozmawiać z psychologiem i terapeutką w jednym,
 która styka się z takimi sytuacjami na co dzień.
Bardzo mądra kobieta. Rozmowa z nią wiele mi dała.
 Oczywiście powiedziała, aby nie bać się interweniować.
Odtąd nie zamierzam biernie przyglądać się takim sytuacją!
 
A wy reagujecie, czy pozostajecie obojętni? 
 
 
 








 
 
Tunika: Lokalny sklepik | Rajstopki: Calzedonia outlet
 
 

 

9 komentarze:

  1. Ja to juz chyba z urzedu sie madrze :P Taki juz mam nawyk nauczycielski, ze jak mnie cos razi, to staram sie zwrocic uwage. Ale raczej tylko w takiej sytuacji, ze siedze gdzies z jakas matka, ktora nie umie z dzieckiem odpowiednio postapic. Wtedy wiem, ze mi nie ucieknie, wiec zaczynam gadke ;o) Gdybym zas szla gdzies w pospiechu, to bym sie nie wdawala w dyskusje. Nie zbawie przeciez calego swiata ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zwykle też uruchamia się ten nawyk nauczycielski i jak coś mi nie pasi to zwracam uwagę...tylko w tych sytuacjach coś mnie zawsze hamowało...

      Usuń
  2. Reaguje na mocne sytuacje - nie mam z tym problemu :) Wiesz jak mnie mocno coś zbulwersuje to zawsze biorę w rękę komórkę. Zazwyczaj osoba która wyżywa się na dziecku jest wobec mnie agresywna: moje dziecko, nie pani sprawa ble, bla. A ja na to: mam to nagrane na telefonie( choć wcale nie mam :P) i jak zaraz mogę wysłać gdzie trzeba :D Wiesz nikt ci za interwencje nie podziękuje, tylko ochrzani. ale nie o to chodzi. To jakoś tam gdzieś w zakutym lbie zostanie i da do myślenia. W 10 przypadkach nic nie zmieni, ale może za 11 ktoś się zastanowi jak emocje opadną, a to już dużo. My nie reagujemy bo boimy się konfrontacji, wstydzimy i takie tam pozostałości prl-owej mentalności... Ja reaguję bo myślę sobie, że gdybym była tym dzieckiem to też chciałabym aby ktoś zareagował. Nie zmienisz jego życia spektakularnie ale nawet małe cegiełki się liczą. Za duża bezkarność, za dużo zła wobec dzieci, za duża obojętność. I się blogów o modzie czepiają zamiast prawdziwych problemów, smutne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą taka interwencja może w którymś przypadku podziałać i oprawca otworzy oczy....
      Z tym telefonem to świetny pomysł, że też o tym nie pomyślałam :D

      Usuń
  3. Zdarza się że na Karola krzyczę, bunt dwulatka przechodzimy więc czasem niestety trzeba przywołać go do porządku.
    Ogólnie unikam jednak ;)

    Buziaki dla Was :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja tez przechodzi przez bunt dwulatka jednakże zanim krzyknę to uspokajam emocje i koniec końców nie krzyczę, a tłumacze. Staram się też nie mówić: "Nie rób tego", a "Zrób tak" pokazując jak co przynosi efekty.

      Usuń
  4. mam dokładnie tak samo.. kiedyś byłam miłośniczką horrorów a teraz nie mogę normalnie nie mogę..
    jesli chodzi o krzyk to i zdarza mi sie krzyknąc na Czorta dodam iz mój ton głosu z reguły jest krzykliwy i głosny np. ówienie szeptem mi nie wychodzi:)
    A czy reaguje - owszem jak tylko mogę - choć nie zdarza mi się to często jak 2-3 razy w roku .. nie żebym udawała, że czegoś nie widzę ale po prostu nie tego koło mnie..
    bużka
    Blankowa Matka:)
    a Tunikę pamiętaj że my z chęcią przygarniemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, bo horrorów też już nie lubię :D
      Widzisz ja stosunkowo często się spotykam z takim zachowaniem, chyba w moim mieście wszyscy zestresowania wyładowują się na dzieciach...

      Co do tuniki to będę miała w pamięci jak już S. z niej wyrośnie to się odezwę :D

      Usuń
  5. Ja zupełnie inaczej podchodzę do sprawy, nie lubię przemocy słownej, zdażami się krzyczć na męża, a na dziecko moje podnoszę głos. Tłumaczenie 1, 5 rocznemu maluchowi nic nie daje, więc komunikuje Jej, że coś mi się nie podoba podniesionym tonem, wtedy wie i przestaje mi świadonie robić na złość. Zdaje sobie, że dla wielu osób to niedopuszczalne ale mam to w czterech literach. To mój świadomy sposób wychowania i radzenia sobie z dzieckiem.
    Gdyby ktoś obok krzyczał na swoje dziecko w dość mocny sposób nie zareagowałabym, reaguję tylko w przypadkach zagrożenia życia.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad :)

 

Facebook

zBLOGowani.pl