LONDYN....DAWNO TEMU....




LONDYN.
Zupełnie inne miałam o nim wyobrażenie, kiedy był jeszcze w sferze marzeń w studenckich czasach. 
Marzenia mają to do siebie, że się spełniają.
Skończyłam studia, pozostawiłam świeżą, pączkującą dopiero miłość i...
Pojechałam. 
W walizce spakowałam całe dotychczasowe swoje życie. Sama. Samiusieńka, po 21 godzinach podróży przybyłam, do metropolii, do miasta, które nauczyło mnie tolerancji do odrębności.
Do miasta, gdzie spędziłam jedne z piękniejszych momentów swego życia..
 
Czemu z niego uciekłam??
 
Nie wiem, czy dlatego, że denerwował mnie ciągły pośpiech, korki i tłok na ulicach.
Po roku spakowałam walizkę i uciekłam do Yorku. Pięknej, spokojnej, zielonej okolicy, gdzie owce na łąkach witały mnie, co rano...
Było pięknie, tylko praca nie satysfakcjonowała...więc spakowałam walizki i uciekłam po raz ostatni do Szkocji. Do Edinburgh'a, który okazał się moją oazą...na dalsze lata....

Jednak.
Londyn przyciąga, Londyn hipnotyzuje. Uwielbiam do niego wracać.
Poczuć ten pośpiech, atmosferę. 
Tęsknię za Portobello (przy którym dane było mi mieszkać), Za Notting Hill Gate, za Candem Town, za uliczkami w okolicy, za ludźmi, za beztroskim leżakowaniem w Hide Parku, za poranną kawą pitą w ulubionej kawiarence. 
Uwielbiam metro i teatr w nim i ten specyficzny zapach, atmosferę wieczorów i poranków no i Richmond.
Jak tam jestem, mam takie uczucie w środku, że mogę wszystko, że jestem zdolna góry przenosić.
Nie ważne, czy to wiosna, lato, czy zima, uwielbiam tam być.
Ale tak tylko na chwilę..
 
I zawsze w pamięci mam obraz ten:
Regent's Park, godzina 10, zachmurzony, choć ciepły poranek. Oprócz mnie w parku nie ma praktycznie innych ludzi. Czapla moczy nogi w kałuży i całkowicie ignoruje moją obecność, wiewiórki biją się o znalezionego orzecha. Przez chmury przebijają się pierwsze promienie słoneczne....A ja spaceruje i uśmiecham się do siebie...
 
Chciałoby się powiedzieć...Trwaj chwilo.






 





 



 

 
 

9 komentarze:

  1. fajnie tak powspominać :) piękne zdjęcia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, że wkrótce wybieramy się znów :D
      Co do zdjęć to nawet wyszły mimo że starym aparatem robione :D

      Usuń
  2. Zazdroszczę. Mi się Londyn zawsze marzył jako miejsce zamieszkania, do tej pory miałam tylko okazję bywać jako kilkudniowa turystka... i zakupoholiczka...:P Niestety mój Jot. nie wyobraża sobie życia poza Pl... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój B. chętnie by się przeniósł, tylko ma tutaj b. dobra prace, przez braki językowe może na razie pomarzyć o pracy w UK w swoim zawodzie :D
      Ze mną jest inaczej ja tam mam szanse rozwinąć skrzydła, więc jesteśmy w fazie planowania jak to będzie i co zrobimy... Ale jedno wiem byliśmy bez siebie 5lat, po czym wróciłam bo dłużej tak nie mogłam...i teraz nie pozwolę by było znów tak samo :)

      Usuń
  3. Och Londyn, Londyn :P Mieszkałam kiedyś na Camden Town :P ja bym tam chętnie nawet teraz uciekła choć na chwilę. Poczuć tę moc, tę siłe - Ty wiesz o co kaman :) London Power - coś w tym jest. I gigantyczna wolność i tolerancja :) A co ciekawe moja siostra mieszkała w Yorku czas jakiś i ją tam odwiedzałam :) Byłam tam po raz pierwszy w bardzo eleganckiej restauracji ( tak to wtedy odbierałam przynajmniej :P) była muza na żywo - fortepian, kelnerzy pingwiny i to w ... rękawiczkach itd. Pamiętam też śliczną starówkę ... Ech ... dawno w UK mnie nie było ... ale mam nadzieję, że za jakiś czas mnie tam znowu choć na chwilę rzuci :D buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starówka w Yorku jest piękna to fakt, zresztą jak całe miasto i okolica, którą uwielbiałam...Co do restauracji to ja w takowej byłam w Londynie szef z pracy nas zaprosił i zdziwienie moje było nie mniejsze niż Twoje ;) a teraz to już nas nie dziwi...Zresztą lata spędzone tam nauczyły mnie tolerancji do wszystkiego i były prawdziwym sprawdzianem z życia, który procentuje teraz...

      Usuń
  4. Nigdy nie marzyłam o tamtych "okolicach", chociaż uwielbiam angielską pogodę, akcent... ale żeby mieszkać... hmmm
    Może dlatego, że Londyn jest teraz tak bardzo osiągalny, tak się skurczyła ta odległość między nami to człowiek sobie stawia dalsze cele.
    A Tobie zazdroszczę czasu spędzonego w obcej kulturze, to niesamowicie wiele uczy i otwiera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz fakt jest bardzo osiągalny, jak ja wyjeżdżałam nie było aż tak łatwo...ale się udało...:) i nauczyło mnie wiele ;)

      Usuń
  5. fajnie się czyta to co piszesz:)
    obserwuje i zapraszam do nas♥

    http://oliwkowy-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad :)

 

Facebook

zBLOGowani.pl