Holiday mix

 







 




































 



Ahh spoglądam na te zdjęcia i uwierzyć nie mogę,
 że jeszcze przed wczoraj byliśmy tam i było cudownie, a dziś....
 
Tydzień w nadmorskim Spa zaliczam do udanych, choć przyznam się,
 że zapamiętam go na długo z wielu innych względów ;)
Sam hotel zachwyca swoim wyglądem. Podobnie z pokojami, duże i przestronne, nam w tym roku przypadł dwu-pokojowy apartament z ogromnym łożem i dużą łazienką, co w przypadku naszej trójki było doskonałym rozwiązaniem.
Mieliśmy dużo przestrzeni w razie jakby pogoda nie dopisała, jedyny minus to brak łóżeczka turystycznego, przez co zmuszeni byliśmy spać razem i nawet king size bed nam nie pomógł ;) Przyznam, że podziwiam rodziców, którzy śpią ze swymi pociechami, ja bym nie dała rady, nie dość, że budziłam się niewyspana i poobijana to parę razy dane było mi spać w nogach ;)
Maximus, to naprawdę świetny hotel rodzinny położony nad samym morzem.
 Masa atrakcji, animacje, plac zabaw, basen, jacuzzi, sauna, siłownia, SPA, restauracja, rowery do dyspozycji, świetne jedzenie i bardzo miła obsługa, co spowodowało, że zawitaliśmy tu po raz drugi i pewnie nie ostatni ;)
My bawiliśmy się przez ten tydzień wyśmienicie z Sofką na placu zabaw, basenie i wycieczkach rowerowych, a sami w SPA ;)
Jeśli ktoś chciałby wybrać się na romantyczny weekend we dwoje w sezonie letnim to stanowczo odradzam, bo może nie wytrzymać krzyków, wrzasków i tabunu wszędobylskich milusińskich ;)
 
Jakby tego było mało Sofka już pierwszego dnia z nienacka postanowiła pożegnać się z moim palcem i poznawać świat samodzielnie, nie będę ukrywać jak bardzo mnie to wzruszyło, w końcu długo na to czekałam ;) Z dnia na dzień idzie jej coraz lepiej, problemy pojawiały się tylko na plaży w wielkiej ilości piasku, chodzenie nie bardzo jej wychodziło więc asekurowała się nami ;)
Pochłonięta nową umiejętnością nie bardzo chciała jeść, ale rozgadała nam się panienka, jej nowe słówka to: "jadę" siedząc w wózku i foteliku "mama apka", "mama apa" , "mama oć tam",
"jaka ja" pyta nas w ciąż, "muka" czyli mucha, "mowka" mrówka," "dzidzia", "apple", pepek" czyli pępek, który wiecznie pokazuje podnosząc koszulkę, szuka go również u nas.
 Lubię, gdy dzieci nas zaskakują ;)
 
 
Póki co, kwitnę nad tłumaczeniami,
bo czas goni nieubłagalnie....
 
 
 
 
 
 



11 komentarze:

  1. super fotki! szkoda że my w tym roku nie damy rady nad morze pojechać... Sofce chyba piach nie smakował, co?! :)
    zdjęcie z muszelką, baaardzo mi się podoba !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My jeszcze planujemy na kilka dni w góry mam nadzieje, że się uda, bo góry to coś co uwielbiam ;)
      Co do piachu to kazała sobie go z ust wyjmować, woda bardziej jej podchodziła nie wiedzieć czemu ;)

      Usuń
    2. ja znowu za górami nie przepadam, znaczy się lubię podziwiać piękne widoki, ale leń wielki ze mnie więc spacery i zdobywanie szczytów nie dla mnie ;) oby plany wypaliły

      Usuń
  2. Widać że urlop był naprawdę udany, aż wam zazdroszczę :)
    Piękne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha! Lea też przechodzi etap fascynacji pępkiem i wszystkim go pokazuje i ciągle podnosi nasze koszulki :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne spodnie w panterkę! Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla dziecka piasek i woda to wielkie szczęście. Śliczne zdjęcia:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, zazdroszczę tego morza, plazy i pogody, bo widać była idealna. Super zdjęcia :) Mamy taki sam Maclaren, ciekawa jestem jak dał sobie rade na piasku ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez dziecka rewelacyjnie z dzieckiem trochę gorzej ;) ale zauważyłam że większość rodziców z wszelakimi wózkami miała problemy na pisaku, więc nie ma chyba idealnego ;)

      Usuń
  7. :) gratulacje dla S. i Jej pierwszych kroczków!
    Uwielbiam wszystkie zbliżenia na małe stópki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ;) mnie małe stópki rozczulają ;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad :)

 

Facebook

zBLOGowani.pl